Mariusz Misiura przedłużył kontrakt ze Zniczem!

Dotychczasowy szkoleniowiec Znicza Pruszków – Mariusz Misiura przedłużył w dniu dzisiejszym kontrakt z MKSem na kolejny sezon. Wszyscy wstrzymywali oddech, na szczęście to już stało się faktem. Obecnie trwają negocjacje z pozostałymi osobami ze sztabu szkoleniowego Misiury. Kogo zobaczymy u jego boku w Fortuna 1 Liga? Przekonamy się niebawem. Tymczasem gratulujemy i trzymamy kciuki za trenera życząc mu udanych greckich wakacji!

Trener Mariusz Misiura podsumował sezon 2022/23. ?Dokonaliśmy wielkiej rzeczy?

Co to był za sezon! Do ostatnich sekund drżeliśmy o bezpośredni awans do I ligi, ale stało się to faktem! Przyszedł więc czas podsumowań. Poniżej przeczytacie kilka słów od trenera Mariusza Misiury.

Trenerze, jeszcze raz gratulacje po spektakularnym awansie. Udało się zasnąć po takich emocjach?

Nie było nawet takiej możliwości za bardzo. Zarząd i kibice nas zaskoczyli, przygotowując powitanie po powrocie z Krakowa w środku nocy. Później poszliśmy na kolację, a tam już świętowanie trwało do samego rana. Następny dzień zrobiliśmy sobie wolny, dopiero we wtorek i w środę znów zebraliśmy się w klubie, gdzie zaczęliśmy już rozmowy o przyszłości, o kontraktach zawodników.

Skoro temat kontraktów został szybko poruszony, czy są już znane jakieś konkrety?

Automatycznie umowy przedużyły się Miłoszowi Mleczce i Mateuszowi Grudzińskiemu. W tej samej sytuacji jest Jurij Tkaczuk i nasi najmłodsi zawodnicy. Z pozostałymi graczami prowadzimy rozmowy i już teraz jest to pracowity okres. Wkrótce zostanie też zaplanowany budżet, jakim będziemy dysponować w nadchodzącym sezonie.

Kontrakt wygasł również Maciejowi Firlejowi. Wierzy trener, że król strzelców II ligi uda się zatrzymać w Zniczu?

Jeżeli zgłosi się po niego klub z Ekstraklasy, to sam chętnie go do tego klubu zawiozę. Uważam, że w pełni zasługuje na taki transfer. Ale jeżeli byłaby to oferta z I ligi, to wolałbym, żeby u nas został. U nas jego pozycja jest znana. Jest bardzo ważnym elementem zespołu. W innym pierwszoligowym klubie będzie musiał od początku walczyć o taki status. Jeżeli są jakieś inne oferty, choćby zagraniczne, to już sam ?Firek? musi sobie odpowiedzieć, co jest dla niego najważniejsze na tym etapie kariery.

Wracając do ostatniej kolejki, czy zawodnicy znali wynik równolegle trwającego meczu w Kołobrzegu, gdzie po pierwszej połowie Kotwica przegrywała z Pogonią Siedlce 0:1?

Takie mecze rozgrywa się nie tylko na boisku, pod kątem taktycznym i technicznym, ale również w głowie, mentalnie. Na odprawie przedmeczowej sprecyzowaliśmy sobie zadania, wyznaczyliśmy osoby, które będą śledzić wydarzenia w Kołobrzegu. Były osoby odpowiedzialne za komunikację, za przekazywanie wyniku naszym piłkarzom, ale tylko w określonych momentach meczu. Po golu Pogoni poinformowaliśmy naszych piłkarzy na boisku, że wszystko jest dobrze. Powtórzyliśmy to w przerwie, w szatni, gdzie nie zabrakło też mocnych słów. Nasza dyspozycja mentalna tego dnia długo pozostawiała wiele do życzenia. Moi gracze o tym wiedzieli, uderzyli się w piersi, do końca zostaliśmy jednością i w końcu przyszedł moment pięknej bramki Krystiana Pomorskiego. Kiedy nasz mecz się zakończył, musieliśmy wyczekiwać ostatniegi gwizdka w Kołobrzegu. Sędzia doliczył tam blisko 10 minut. Trwało to wieczność. Zakończenie było szczęśliwe i tej radości nikt nam nie odbierze.

Dwie kolejki przed końcem, według wyliczeń 90minut.pl, szanse na bezpośredni awans Znicza wynosiły 1,1%. Można chyba napisać, że byliśmy świadkami cudu.

To tylko statystyka, która często nie ma potwierdzenia w życiu. Niewiele to dla nas znaczyło. Wiedzieliśmy, jakie scenariusze muszą się spełnić, ale głównie skupialiśmy się na naszej grze. Powoli zaczęło się to jednak układać i finał był taki, że możemy się cieszyć z awansu.

Niestety, znów powraca temat stanu płyty boiska w Pruszkowie. Odbija się to na wynikach, bo wystarczy spojrzeć, że Znicz był jedną z najlepiej punktujących drużyn tego sezonu na wyjazdach, czego nie da się powiedzieć o meczach u siebie.

Chcemy wygrywać mecze grając w określony sposób. I teraz, styl, który my preferujemy, grając na tej murawie w boisku w Pruszkowie, daje przewagę przeciwnikom. Rywalom łatwiej się bronić, łatwiej nas skontrować. Na wyjazdach gramy szybciej, płynniej, piłka nie podskakuje, nie musimy jej poprawiać przy przyjęciach. Ludzie z CKiS, którzy zarządzają obiektami, muszą zrozumieć naszą sytuację. Powtarzam, że teraz płyta musi odpocząć, że trzeba popracować nad jej odnową. Tymczasem już zaplanowane są na niej trzy imprezy. Dziwię się trochę takim działaniom. To przecież będzie już zaplecze Ekstraklasy, mecze na żywo będą pokazywane na kanałach Polsatu. Nie chcemy się wstydzić przed szerszą publiką tego, gdzie przyjmujemy inne drużyny. Jeszcze jest czas, by zareagować i zmienić plany.

Z pozytywów, w tym sezonie na nasz stadion wrócił zorganizowany doping. Na razie skromnie, ale to i tak dobry prognostyk na przyszłość. Awans powinien być impulsem, by również frekwencja wzrosła.

Mam taką nadzieję. Pamiętam swój pierwszy mecz tutaj, to była garstka naszych kibiców. Grupa Motoru Lublin sprawiła, że goście praktycznie grali jak u siebie. Patrząc przez pryzmat sezonu, jest progres. Myślę, że jak przyjadą do nas takie klubu jak Wisła Kraków, Wisła Płock czy Lechia Gdańsk, to trybuna jeszcze bardziej się zapełni.

Najlepszy mecz Znicza w tym sezonie?

Najbardziej szalony to na pewno wyjazdowa wygrana z Pogonią Siedlce 4:3. A najlepszy? Wydaje mi się, że takie kompletne spotkanie to nasza wygrana na wyjeździe z KKS Kalisz. Mimo przegranej, dobrze też zagraliśmy z Motorem. Tutaj o wynku zadecydowały błędy indywidualne. Nie mamy się też co wstydzić po remisie z Polonią w Warszawie, gdzie straciliśmy bramkę w samej końcówce. Była też piękna seria pięciu zwycięstw z rzędu, która pozwoliła nam uwierzyć, że możemy dokonać wielkich rzeczy w tym sezonie.

Przed wami niezwykle pracowity okres. Będzie jeszcze jakiś czas na chwilę odpoczynku?

Proszę mi wierzyć, że jestem bardzo zmęczony. Cieszę się bardzo z tego, co osiągnęliśmy, ale wewnętrznie jestem wyczerpany. Ale właśnie wróciłem z biura podróży, wykupiłem wycieczkę do Grecji, gdzie wkrótce wybiorę się z moją rodziną. Moi bliscy też mocno ?ucierpieli? w ostatnim roku, gdy prawie w ogóle nie było mnie w domu. Pora im to wynagrodzić.

Czyli widzimy się wkrótce już w I lidze.

Dokładnie tak. Jestem wdzięczny prezesowi Grubkowi, Sylwiuszowi, jak wykorzystali nasz budżet do maksimum. Wielke słowa uznania należą się Danielowi Kokosińskiemu, który czasem pracował po 24 godziny na dobę. Patrząc na możliwości, inaczej trzeba rozpatrywać awans Polonii, a inaczej nasz. Skromnymi środkami dokonaliśmy wspólnie z zawodnikami wielkiej rzeczy.

Dodaj komentarz