Nie tak miał wyglądać mecz sąsiadów w tabeli. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, jak wymagającym przeciwnikiem jest Radunia Stężyca, ale chyba nikt nie spodziewał się takiego pogromu. Znicz przegrał na boisku beniaminka aż 0:5. Oprócz straconych bramek i punktów, straciliśmy również dwóch zawodników.
Już na samym początku naszą drużynę spotkała zła wiadomość. W 10. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Dawid Barnowski. Później było jeszcze gorzej.
W 20. minucie Radunia objęła prowadzenie. Po składnej akcji zespołowej piłkę do bramki Piotra Misztala skierował Radosław Stępień.
Tuż przed zejściem na przerwę Znicz miał szansę na wyrównanie, ale minimalnie niecelnie główkował Marcin Bochenek.
Na początku drugiej części gry urazu nabawił się Martin Baran. Trener Mariusz Misiura znów musiał dokonać korekty w składzie. Doświadczony słowacki obrońca boisko opuścił na noszach. Niestety, nie wyglądało to dobrze. Będziemy wyczekiwać informacji o stanie zdrowia 34-latka.
W 66. minucie przed szansą na strzelenie gola stanął jeszcze Mariusz Gabrych, jednak spudłował w dogosnej sytuacji. To był ostatni dobry moment dla naszej drużyny. To, co wydarzyło się później było prawdziwą katastrofą.
Zaczęło się w 78. minucie, kiedy drugą żółtą kartkę obejrzał Lukas Hrnciar. Grający w przewadze gospodarze bezlitośnie wypunktowali nasz zespół.
Na 2:0 podwyższył Janusz Surdykowski, chwilę później trzecią bramkę dla Raduni zdobył Dawid Retlewski. Kolejna akcja i było już 4:0 ? Misztala ponownie pokonał Surdykowski. Nie był to jednak koniec.
W doliczonym czasie gry naszą drużynę dobił przepięknym strzałem z woleja Wojciech Łuczak, który ustalił wynik meczu.