Piłkarze Znicza Pruszków podnieśli się po przykrej porażce 0:5 z Radunią Stężyca. W 29. kolejce drużyna prowadzona przez trenera Mariusza Misiurę wygrała na własnym boisku z sąsiadującą w tabeli Wisłą Puławy 2:0.
Do meczu z Wisłą przystąpiliśmy poważnie osłabieni. Zagrać nie mogli m.in. Shuma Nagamatsu, Lukas Hrnciar (obaj kartki) i Martin Baran (kontuzja). Dobrą wiadomością dla pruszkowskich kibiców był powrót na boisko Patryka Czarnowskiego, który od razu znalazł się w wyjściowym składzie.
Niestety, o pierwszej połowie spotkania z ekipą z Puław nie można napisać wiele dobrego. Oba zespoły miały problemy z tworzeniem dogodych sytuacji.
Pierwszą, o której warto napisać szerzej, stworzył Znicz w 37. minucie. Po kiksie Krystiana Bracika piłkę pod polem karnym gości przejął Czarnowski. Napastnik oddał strzał z ostrego kąta, ale nieznacznie się pomylił.
Druga połowa rozpoczęła się dla nas idealnie. Emil Drozdowicz we własnym polu karnym sfaulował Marcina Bochenka i sędzia podyktował jedenastkę dla Znicza! Do piłki podszedł Czarnowski i precyzyjnym strzałem pokonał byłego bramakarza naszej drużyny Bartłomieja Gradeckiego.
W 69. minucie na murawie w ekipie gości pojawił się doskonale znany kibicom Znicza Adrian Paluchowski. ?Paluch? przejął przy okazji kapitańską opaskę w swoim zespole.
W końcówce szansę na podwyższenie prowadzenia miał rezerwowy Mariusz Gabrych. Jego płaski strzał bronił jednak Gradecki.
Bramkarz Wisły nie popisał się w doliczonym czasie gry. W kuriozalnych okolicznościach piłkę spod nóg Gradeckiego wybił Gabrych i futbolówka wturlała się do siatki! Sprawa naszego zwycięstwa była załatwiona!
Po wyrównanym meczu pokonaliśmy Wisłę Puławy 2:0. Baraże cały czas są w zasięgu Znicza!
Nasz zawodnik meczu: Krystian Pomorski