Jakub Wójcicki w rozmowie z TVPSport.pl

Jakub Wójcicki latem rozstał się z Zagłębiem Lubin, a październiku podpisał kontrakt ze Zniczem. 34-letni piłkarz chce pomóc klubowi, którego jest wychowankiem, w awansie do 1. Ligi. W rozmowie z TVPSPORT.PL wyjawił, dlaczego zdecydował się na powrót, a także ujawnił pewne plany na przyszłość. ? To, że po zakończeniu kariery zagram w A-klasie albo „okręgówce”, jest niemal pewne ? podkreślił.

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: ? Zamieniłeś ekstraklasowe Zagłębie Lubin na drugoligowy Znicz Pruszków. Skąd taka decyzja? Nie było możliwości, by zostać na najwyższym szczeblu?

Jakub Wójcicki: ? Przesądziły kwestie rodzinne. Mój syn we wrześniu rozpoczynał naukę w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Wiedziałem, że ze względu na wiek nie dostanę kontraktu dłuższego niż roczny. Nie chciałem za rok znowu wywracać mu życia do góry nogami poprzez kolejną zmianę otoczenia. Wspólnie z żoną zdecydowaliśmy, że wracamy do Pruszkowa, gdzie budujemy też swój dom. Oczywiście propozycje się pojawiały, dość długo się wahałem, dlatego umowę ze Zniczem podpisałem już w trakcie sezonu.

? Znicz będzie ostatnim twoim klubem w profesjonalnej karierze?

? Jest duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie się to skończy.

Nie brakuje ci Ekstraklasy, gdy oglądasz mecze w telewizji?

? Pojawia się jakaś nostalgia. Człowiek przyzwyczaił się do wysokich standardów, pięknych stadionów. Nie jestem jednak człowiekiem, który jakoś mocno żyje przeszłością. Byłem przygotowany na taką sytuację, bo widziałem, jak wielu moich kolegów z poprzednich drużyn stawało przed podobnym dylematem. Nie wyobrażam sobie życia z rodziną na odległość. Powrót do Pruszkowa ma swoje plusy. Nadrabiamy stracony czas z pozostałymi członkami rodziny i przyjaciółmi.

? Jeszcze w tym roku możesz wrócić na zaplecze Ekstraklasy ze Zniczem. Awansujecie?

? Bardzo bym tego chciał, z takim zamiarem tutaj wróciłem. To historyczny rok dla Znicza, który świętuje swoje stulecie. Fajnie byłoby uczcić ten jubileusz dużym sukcesem. Jesteśmy blisko miejsc dających bezpośredni awans i zrobimy wszystko, by osiągnąć ten cel. Zostało jeszcze sporo meczów, w których musimy spisać się lepiej, niż ostatnio z Motorem. 

? W spotkaniu z zespołem z Lublina zmarnowaliście sporo świetnych okazji.

? Czuliśmy duże rozgoryczenie. Mieliśmy przewagę, Motor grał w „dziesiątkę”. Wiem, jak ważne jest wygrywanie takich spotkań, gdy walczy się o awans. Później takich punktów może brakować, ale oby tak nie było w naszym przypadku? Jeszcze gorsze było to, że mecz rozegraliśmy w Wielką Sobotę. Później nadeszła krótka, świąteczna przerwa i porażkę trzeba było przetrawić w rodzinnym gronie.

? Jak bardzo druga liga różni się od Ekstraklasy?

? Na pewno to rozgrywki, które idą do przodu pod względem profesjonalizmu. Sztaby szkoleniowe są coraz bardziej rozbudowane, pojawiają się chociażby trenerzy od przygotowania motorycznego. Jeśli chodzi o grę, to mecze są trudne albo bardzo trudne. Poziom uważam za dość wysoki.

? Przez kibiców zostałeś zapamiętany jako prawy obrońca. Teraz występujesz jednak jako napastnik. Czytałem nawet wywiad z tobą sprzed trzech lat, w którym mówiłeś, że chętnie zagrałbyś jeszcze na tej pozycji. Skąd taki pomysł?

? Zaczynałem jako napastnik, odczuwałem z gry na tej pozycji dużą przyjemność. To lepsze niż gra w obronie, nie wiąże się z taką odpowiedzialnością, chociaż nie chciałbym żeby to źle zabrzmiało. Błędy z przodu nie są jednak tak kosztowne, strata piłki czy błąd w kryciu pod własną bramką. Wszystko zaczęło się od rozmowy z trenerem, później zaczęliśmy próbować tego w sparingach. Moja gra w ataku wyglądała dobrze, dlatego wcieliliśmy ten plan w życie.

? Chciałem porozmawiać też o całej swojej karierze. Przeszedłeś wszystkie szczeble rozgrywkowe, występowałeś w A klasie czy okręgówce. Gra w niższych ligach przydała się w profesjonalnej karierze?

? Szczerze mówiąc, to nigdy nie spodziewałem się, że będę zarabiał na piłce. Studiowałem, pracowałem i grałem w piłkę. Później tym bardziej doceniałem życie zawodowego piłkarza. Uwielbiam klimat niższych lig, często chodzę na takie mecze. Ci ludzie mają w sobie szczerą, czystą pasję. Gdy latem pozostawałem bez klubu, trenowałem z A-klasowym zespołem, w którym występują moi koledzy. Dla mnie to taki sposób na oczyszczenie głowy. Piłkarze w Ekstraklasie często narzekają na różne rzeczy. W ligach amatorskich jest inaczej.

Myślisz, że za parę lat jeszcze zagrasz wyjdziesz na boisko w A-klasie albo okręgówce?

? To niemal pewne. Koledzy grają, niektórzy są nawet trenerami. Myślę, że właśnie tak się stanie. Zobaczymy tylko, co na to żona (śmiech). Nie wiem, czy ucieszy się na moje kolejne wyjazdy na mecze. Na szczęście tutaj podróże byłyby o wiele krótsze.

? Twoja kariera rozpoczęła się od przenosin z GLKS Nadarzyn do Zawiszy Bydgoszcz. Podobno dostałeś wtedy telefon od Zbigniewa Bońka.

? Tak, miałem problem z otrzymaniem zgody na odejście od klubu z Nadarzyna. Zadzwonił do mnie pan Boniek i powiedział, że jeśli jestem zdecydowany na przenosiny do Zawiszy, to zaangażuje się w tę sprawę i postara się pomóc. Później z Zawiszą przebijałem się przez kolejne poziomy, od drugiej ligi do Ekstraklasy. Z tym klubem zdobyłem Puchar Polski na PGE Narodowym. To był dla mnie pierwszy, w pełni profesjonalny klub, z którego mam świetne wspomnienia. 

? Miałeś okazję współpracować z wieloma uznanymi szkoleniowcami. Prowadzili cię m.in. Michał Probierz, Piotr Stokowiec, Ryszard Tarasiewicz czy Ireneusz Mamrot. Kogo wspominasz najlepiej?

? Każdy był znakomitym fachowcem. Nie ma chyba nikogo, o kim mógłbym powiedzieć coś złego. Najlepiej mogę mówić o trenerze Tarasiewiczu. Miał wielką charyzmę i świetnie rozumiał się z szatnią. Nawet ci, którzy byli rezerwowymi, poszliby za nim w ogień.

? Mogłeś zagrać nawet w reprezentacji Polski. Był moment, w którym byłeś ponoć bliski powołania.

? Tak, w czerwcu 2015 roku z powodu kontuzji z gry wypadli podstawowi prawi obrońcy ? Łukasz Piszczek i Paweł Olkowski. Adam Nawałka powołał Tomasza Kędziorę i Łukasza Brozia. Ten pierwszy szybko doznał kontuzji, a powrót tego drugiego do Legii poprosił Henning Berg. Ostatecznie na prawej obronie zagrał kto inny. Nie otrzymałem żadnego telefonu od sztabu kadry, ale w Zawiszy mówiono mi, że pojawiło się poważne zainteresowanie moją osobą. 

? Uważasz, że z kariery wycisnąłeś maksimum?

? Brakuje mistrzostwa Polski. Najbliżej tytułu było w sezonie 2017/2018. Pamiętam mecz z Wisłą Kraków, który przegraliśmy 0:1. Gdybyśmy go wygrali, bylibyśmy na pierwszym miejscu. Ostatecznie, zakończyliśmy sezon jako wicemistrz, z trzema punktami straty do Legii Warszawa. Były oferty z niemieckich klubów, przy odrobinie szczęścia coś zawsze mogło pójść lepiej. Z drugiej strony, cieszę się z tego, że utrzymałem się w Ekstraklasie przez tyle lat. Nie każdemu udaje się tam w ogóle dostać, a co dopiero ustabilizować pozycję i występować przez tak wiele sezonów. 

źródło: https://sport.tvp.pl/69226577/2-liga-jakub-wojcicki-walczy-o-awans-ze-zniczem-pruszkow-na-pewno-wystapie-w-a-klasie

Dodaj komentarz