„Mumin” we wspomnieniach trenera i kolegi z boiska. Pożegnanie Marcina Wojciechowskiego.

„Są pożegnania, na które nie będziemy gotowi. Są słowa, które zawsze wywoływać będą morza łez i są takie osoby na myśl o których zawsze zasypie nas lawina wspomnień.

Informacja, którą otrzymałem zmroziła mnie- zabrakło mi tchu – Marcin ,,Mumin” odszedł. Szok i niedowierzanie. Przed oczami pojawiły się wspomnienia. Tyle lat razem w rodzinie piłkarskiej, był moim ,,synkiem” w tworzącej się drużynie piłkarskiej Znicza. Marcin był zawodnikiem o wysokich umiejętnościach technicznych – prawdziwy kapitan drużyny. Był znaczącą częścią drużyny Znicza, która rozpoczęła marsz ku zapleczu ekstraklasy. W pewnym momencie zły los sprawił, że Marcin musiał podjąć walkę o własne życie. Przez kilka lat walczył dzielnie z chorobą, nie dopuszczając do siebie myśli , że może ją przegrać. Dziś trudno uwierzyć że nie spotkam się z Marcinem. To tak trudno wytłumaczyć, że się kogoś nie zobaczy, że to już koniec, że nie wróci. Pozostały na wspomnienia, smutek w sercu, łza na twarzy i modlitwa co wciąż łączy. Czas wszystko zabierze, lecz nigdy nie zabierze tego co w sercu zostanie. Spoczywaj w spokoju Marcinie.” Ryszard Dumała trener Mumina

„W wigilię otrzymałem od niego, pewnie jak wielu innych, życzenia świąteczne a w pierwszy dzień świąt straszną wiadomość… Marcin odszedł. To niemożliwe, niesprawiedliwe, przecież był jeszcze młody i chętny na życie . Pomimo tego że Marcin już prawie 10 lat walczył ze straszną chorobą nigdy nie pomyślałem, że może Go ona pokonać. Mówił o niej jak o czymś co jest czymś złym ale chwilowym, zawsze optymistycznie nastawiony zawsze z pasją słuchający i opowiadający o Zniczu , szkole, sporcie , życiu. Już nie spotkamy się na meczu , na zawodach w jego ulubionej dziesiątce , nie pogadamy przez telefon…

Marcin Wojciechowski „Mumin” wychowanek Znicza , który od najmłodszych lat reprezentował barwy pruszkowskiego klubu . Początek kariery piłkarskiej to drużyna juniorska prowadzona przez Trenera Ryszarda Dumałę, a kierownikiem której był ojciec Marcina, Zbyszek. Jeden z najlepszych zawodników tego zespołu, bardzo dobre występy zaowocowały powoływaniem do kadr Mazowsza. Początek kariery seniorskiej to gra w pierwszej drużynie występującej wtedy w lidze okręgowej. Dzięki dobrej grze Marcin przechodzi do Okęcia Warszawa grającego w 3 lidze. Występuje tam przez kilka sezonów a następnie wraca do Znicza pomóc w walce na boiskach trzecioligowych. Po zakończeniu gry w Zniczu swoje umiejętności prezentuje w barwach GLKS Nadarzyn i Błonianki Błonie. Marcin to typowy zawodnik „środka pola” – doskonała technika, super przegląd sytuacji, lewa noga i zawsze kosa na plecach to były Jego znaki rozpoznawcze. Po zakończeniu kariery zawodniczej realizował się w pracy trenerskiej wychowując w Zniczu kilka pokoleń świetnych zawodników . Pracował także w Nadarzynie i w ostatnim czasie w Błoniance . Jako zawodnik był tym, który często decydował o wyniku meczu, jako kolega z boiska był tym który służył dobrą radą i dobrym słowem. Był zawsze optymistą cały czas wierzył, że wróci do pracy z dziećmi i młodzieżą ponieważ to było jego wielką miłością. Był nauczycielem i trenerem, który zarażał swoją pasją, ludzie chcieli z nim być i pracować .

Często rozmawialiśmy o Zniczu o szkole i ogólnie o życiu i każda taka rozmowa była ważna i i z każdej wyniosłem optymizm nawet wtedy gdy głos Marcina mówił mi że nie jest najlepiej. Niestety choroba nie pozwoliła Marcinowi wziąć udziału w obchodach 100 lecia klubu ale powiedział że na następne lecie już będzie gotowy. Niestety życie brutalnie zweryfikowało te plany i Marcin patrzy już na nas z góry,. Tam na niebieskich boiskach będzie prowadził swoją drużynę i znając jego podejście będzie to super zespół. Całej rodzinie Marcina, mamie, żonie, synom, bratu najszczersze wyrazy współczucia od całej społeczności Znicza Pruszków. Mumin na zawsze w naszej pamięci.”Robert Kochański, kolega z drużyny.

Dodaj komentarz