Piłkarze Znicza do Pruszkowa z Warszawy wracają z cennym punktem po remisie w derbach Mazowsza 1:1. Mecz mógł się podobać i trzymał w napięciu do ostatnich sekund.
Po raz ostatni Znicz w lidze mierzył się z Polonią Warszawa w 2008 roku, gdy w Pruszkowie wygrał 3:2 po dwóch golach Roberta Lewandowskiego i jednym Tomasza Feliksiaka. Teraz ?Czarne Koszule?, jako beniaminek, podejmowały ekipę trenera Mariusza Misiury w meczu 5. kolejki eWinner II ligi.
Przed spotkaniem szkoleniowiec Znicza zapowiadał dobrą grę i z tego jego zespół na pewno się wywiązał. Już w 9. minucie minimalnie niecelnie główkował Tymon Proczek. W odpowiedzi czujność Piotra Misztala sprawdził Michał Bajdur. Ten sam zawodnik pomylił się o centymetry w 36. minucie, gdy próbował otworzyć wynik zaskakującym strzałem z ostrego kąta.
Na przerwę Znicz powinien schodzi z jednobramkowym prowadzeniem. Po fatalnym błędzie Jana Majsterka piłka trafiła pod nogi Macieja Firleja, który ruszył na bramkę Polonii. Nasz napastnik minął nawet Jakuba Lemanowicza i oddał strzał. Pech chciał, że trafił w piętę wrcającego za akcją Majsterka, który tym samym zrehabilitował się ze wpadkę.
Po przerwie oba zespoły nie zwalniały tempa i mecz na stadionie przy Konwiktorskiej po prostu dobrze się oglądało. W 64. minucie groźny strzał z dystansu oddał Shuma Nagamatsu, ale Lemanowicz był na posterunku.
Chwilę przed próbą Japończyka na boisku pojawił się 17-letni Wiktor Nowak. Najpierw zapisał się w notesie sędziego żółtą kartką, by następnie… dać prowadzenie Zniczowi! Kwadrans przed końcem utalentowany zawodnik huknął z ostrego kąta pod poprzeczkę. Tym razem bramkarz Polonii nie miał już nic do powiedzenia! Dla Nowaka było to premierowe trafienie w barwach Znicza.
Jednobramkowe prowadzenie nie spowodowało cofnięcia się piłkarzy z Pruszkowa do głębokiej defensywy. W 84. minucie bliski podwyższenia wyniku był Patryk Skórecki, jednak tym razem górą był Lemanowicz.
Polonia w końcówce rzuciła się do rozpaczliwego ataku i w 89. minucie ?Czarne Koszule? doprowadziły do wyrównania po kapitalnym strzale Łukasza Piątka. Tego samego, który grał w poprzednim ligowym starciu obu drużyn w 2008 roku.
Nie był to koniec emocji, bo gospodarze po bramce nabrali wiatru w żagle. Już w doliczonym czasie gry gorąco w naszym polu karnym zrobiło się po tym, jak padł w nim Wojciech Fadecki. Sędzia Mariusz Myszka nie dał się nabrać i padolino piłkarza Polonii ?nagrodził? żółtą kartkę. Chwilę później emocje sięgnęły zenitu, gdy piłka po strzale głową Krystiana Pieczary trafiła w poprzeczkę naszej bramki!
Ostatecznie w Warszawie Znicz wywalczył punkt w starciu z Polonią. Dla pruszkowian był to pierwszy remis w tym sezonie, tymczasem ?Czarne Koszule? cały czas pozostają bez wygranej.
Już w najbliższą niedzielę drużyna trenera Misiury podejmie Garbarnię Kraków. Początek meczu w samo południe.