Niedziela nie była nas szczęśliwa. W meczu 15. kolejki eWinner II ligi Znicz przegrał na własnym stadionie z rezerwami Lecha Poznań 0:1. Mimo wielu sytuacji stworzonych przez naszych zawodników, piłka nie chciała wpaść do bramki ?Kolejorza?.
Trener Mariusz Misiura w meczu tym nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Dawida Barnowskiego. Jego miejsce na prawym wahadle zajął Tymon Proczek. Pierwszy raz w tym sezonie w wyjściowym składzie Znicza pojawił się natomiast Maksymilian Brejnak.
Już w 7. minucie daliśmy się zaskoczyć. Na strzał z dystansu zdecydował się Krystian Palacz. Futbolówka po palcach interweniującego Piotra Misztala zatrzymała się w naszej siatce. Trzeba było gonić wynik.
Zawodnicy Misiury ambitnie rzucili się do odrabiania strat. W 15. minucie minimalnie niecelnie z linii pola karnego strzelał Shuma Nagamatsu. Chwilę później Japończyk rozegrał klepkę z Maciejem Firlejem i zakończył akcję uderzeniem. Dobrą obroną popisał się jednak bramkarz rezerw Lecha Krzysztof Bąkowski.
Atakowaliśmy z całych sił. Dobrą akcję przeprowadził Proczek, który dograł przed bramkę do Firleja. Napastnik Znicza oddał sytuacyjny strzał, ale i tym razem na posterunku był Bąkowski.
29. minuta okazała się pechowa dla Nagamatsu. Pomocnik skręcił staw skokowy bez kontaktu z rywalem i musiał opuścić boisko. Podobna sytuacja w Jastrzębiu-Zdroju spotkała Barnowskiego, który w niedzielę z trybun oglądał mecz z Lechem II.
Po przerwie cały czas dążyliśmy do wyrównania. Tym razem swoje szanse miał Patryk Czarnowski. Najpierw minimalnie przestrzelił, a następnie został w ostatniej chwili zablokowany. W 74. minucie strzelał Proczek, ale po rykoszecie futbolówka o centmetry minęła bramkę gości.
W 84. minucie minimalnie niecelnie główkował Firlej. Nie był to jednak koniec. W doliczonym czasie gry powinno być 1:1. Znów strzelał Firlej, ale kapitalną paradą błysnął Bąkowski. Bramkarz przyjezdnych miał swój dzień, bo kilka sekund później sparował jeszcze mocny strzał Mateusza Grudzińskiego. Tego dnia bramka ?Kolejorza? była po prostu zaczarowana.