Twierdza Pruszków dzielnie broniła się do 12. kolejki. Po pięciu wygranych na własnym boisku w tym sezonie, piłkarze Znicza zaznali goryczy porażki. W sobotę drużyna prowadzona przez trenera Mariusza Misiurę przegrała 0:2 ze Stomilem Olsztyn.
Początek meczu, w którym rywalem Znicza był spadkowicz z I ligi, należał do gospodarzy. W 14. minucie znakomitym przechwytem popisał się Krystian Pomorski, który od razu, z pierwszej piłki zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Shumy Nagamatsu. Japończyk wpadł w pole karne, ale minimalnie spudłował.
Chwilę później Stomil znów był w opałach. Tym razem tuż przed bramką futbolówka trafiła pod nogi do Mateusza Cegiełki, ale został on w ostatniej chwili zablokowany przez obrońcę gości.
Niestety, w 38. minucie zostaliśmy zaskoczeni przez przyjezdnych. Po centrze z rzutu rożnego celnie główkował Bartosz Florek.
Po raz drugi piłka wpadła do naszej bramki w minucie 66., gdy po podaniu Piotra Kurbiela z bliska trafił Karol Żwir.
Znicz robił co mógł, by strzelić kontaktowego gola. W końcówce dwukrotnie celnie główkował Maciej Firlej, ale robił to za lekko, by pokonać Jakuba Mądrzyka.
W doliczonym czasie gry futbolówka w końcu zatrzepotała w sieci Stomilu. Po indywidualnej akcji Kamila Niewiadomskiego bramkarza Stomilu pokonał Kacper Flisiuk, ale gol nie został jednak uznany. Tuż przed podaniem Niewiadomski wyjechał z piłką poza linię końcową.
Pierwsza w tym sezonie porażka Znicza na własnym boisku stała się faktem. Nie załamujemy jednak rąk i już teraz skupiamy się na wyjeździe do Wrocławia, gdzie w następnej serii spotkań zmierzymy się z rezerwami Śląska.